niedziela, 31 października 2010

„Miliony wielobarwnych świateł”

„Miliony wielobarwnych świateł”

Chwila Zadumy
Moment wspomnień,
Wśród jesiennych liści i mrozu
nad betonowymi płytami

Chwila modlitwy,
Moment ważny.
Pośród milionów wielobarwnych światełek i płomieni
Rozświetlających serca utęsknionych ludzi.

Ludzi,
którzy stracili za szybko
niesprawiedliwie..
lub na starość… a może przed narodzinami

Pamięć o nich przekazywana przez pokolenia,
Modlitwa i dobre słowo…
Tak co roku,
Mając nadzieję że i żyjący nie zostaną zapomnieni.

----
Na tę chwilę ciszy 01.11

środa, 27 października 2010

Garstka Informacji cd

A więc, wiersz "Schizofrenia" wstawiony. Zabawne jest w nim to że Wy sami musicie rozpracować jak się go czyta... są różne możliwości i dają różne wyniki. Byc może duże litery powinny wam pomóc naprowadzić was na tę główną ścieżkę odczytywania ;>

Zatopiłem się teraz w tęczowych myslach pełnych barw pozytywnych. Pracuję nad kolejnym tomikiem... Jego tytuł roboczy to "Kilka słów o miłości".  Jeszcze nie potrafię określić kiedy się ukaże, lecz pracę trwają ;]

Będę informował na bierząco
Pozdrawiam Roxter

"Schizofrenia"

                                                 "Schizofrenia"

       Normalny?
       Nienormalny?                  K                      Jem, Patrzę,
                                              R                      ObSerwuję...
                                              Z                           C
                                              Y                           H
      wiem, że                           C                           I
      mnie nie                            Z                           Z
      Opuścisz...                       Ę                           O
      Aż do  śmierci                                               Fiksuję?...
                                                                           R
                                                                           E
                                                                           N
                                                                            I
                                                                           Agonia...

                          Dotykam
                                      Stanów
                                      Z     NiedotyKalnyCh
                                      E                 R       I
                                      P                 Z       E
                                      T                 Y      R
                                     Y                 C      P
                                                         Z       I
                                                        Ą!      Ę

                Normalny               cZy             nie?
                                               G
                                          to  RUtyNa
                                               YM   I
                                               Z Y   C
                                                  S                 
                                                  Ł
                                                 U .                I
                                                                      W
              To Paranoja!                                     Shizofrenia!
                                                                       Z
                                                                       Y
                                                                       Schizofrenia!
                                                                       T
                                                                       K
                                                               w kołO .

                                                                   I wiem,
                                                                   że mnie
                                                                  nie opuścisz
                                                                 Aż do śmierci.           


wtorek, 26 października 2010

Garstka informacji...

Witam na nowym portalu. Dlaczego zmiana? Ponieważ ten wydaje się być bardziej przejrzysty, i dojrzalszy ;p Mam nadzieję że się podoba. Pracę nad jego wyglądem jeszcze trawają. Wszystko było robione dziś w pośpiechu. Mam nadzieję, że zadnego wiersza nie pominąłem ;p
Wiersz Kubistyczny skończony i może na wielkie otwarcie dziś lub w łikend go wstawię.

Pozdrawiam Roxter

"Trans"

"Trans"

Leże mokry od łez,
pewny, że to kres.
Leże i obserwuję,
nad niczym już nie panuje.

Odebrano mi mądrość mą,
siłę umysłu, siłę napędową.
Odebrano wiarę, pozostała noc.
Wyssano ze mnie całą moc.

W snach dotykałem gwiazd,
lecz tam teraz nie ma spokoju miast.
Serce kocha, serce nadal czuje,
lecz mój trans nademną panuje.

Ostrość złąmana,
wiara przegrana,
Siła rozerwana,
Nauka zyskana...

Honor sprzedany,
Nad ambicje wydany.
Wielką ofiarą dana na stos.
Czy zyskasz na tym coś?

Trans smutku panuje,
co z tego się wykluje?
Niezasłużona utrata,
kawałka umysłu i śmwiata...

Straciłeś przez to wszystko w tej chwili,
szansę na swój kąt obiecanej Ziemii...


"Upadli Królowie"

"Upadli Królowie"

Był czas gdy królowie nasi,
Byli żądni zwycięstw, rozmów, szczęścia dyplomacji.
Lecz gdy jeden błąd zrobili,
pozostali ich duszę, chęci i dumę zabili.

Ich światłość przepadła,
Ich gwiazda zbladła,
władza upadła,
potęga z ręki wypadła.

Królowie umarli,
czasów naszych nie utrzymali...
W porządku, bez wojen, bez zgrzytów.
W ciszy, w pokoju, bez pocisków i skowytów.

Teraz spod desek, zeimi lub zza kieliszka zęby pokazują,
Namiętność do swojego następcy wykazują.
Oni mają teraz po porażce nowe zadanie,
Wezmą nowego króla na swoje głowne danie.

Będą go gryźli, by on także upadł.
By tak jak oni z gry wypadł.
By tak jak oni nie spełnił swojego zadania,
i stał się daniem godnym pożałowania.



"Kamień Milowy"

"Kamień Milowy"

Mam 18lat i co z tego?
Minął ważny próg lecz nie odczułem niczego.
Mam praw, zasad i przywilejów więcej,
by na tej szarej ziemi żyło się piękniej.

Lecz obowiązki dorosłośći są też,
czy można je łamać czy to grzech?
Z minuty na minutę stałem się dojrzały,
nic się nie zmieniło, a jednak inaczej widzę świat cały.

Kamień mój Milowy na ziemi pierwszy,
Każdy następny będzie większy.
Każdy następny będzie poważniejszy.
Coraz starszy a poziom chorób będzie większy.

Lecz dziś dotykam stopami podłogi,
rzadko czuję drobne trwogi.
Oddycham, czuję każdą chwilę życia.
Cieszę się z najmniejszego odkrycia.

W rozkwicie jest miłość i bycie,
dużo obaw, dużo stresów... coż takie życie.
Lecz śmierć dotyczy mnie,
dziś... jutro, zawsze może spotkać ciebie.
----
Wiersz napisany rankiem po moich urodzinach,
 W lipcu. Jednak dopiero teraz do niego wróciłem i dopracowałem.


"Zaczęło się"

"Zaczęło się"

Zaczęło się, lecz nie poddam się,
Wiara i wschody słońca będą budzić mnie,
Bo mam siłe hart.
Dlatego tyle jestem teraz tyle wart.

I mam motywację,
zanim odejdzie, będę zdobywał kolejne kondygnacje.
Będę burzył mury i się nie poddawał,
Również słowa modlitw będe odmawiał.

Lecz czas psychicznego nastawienia odejdzie.
Smutek, łzy i krzyk przybędzie.
Aż do rozkwitu drzew i kwiatów,
gdy być może nadzejdzie czas moich wywiatów.

Lecz teraz wkraczam w mrok,
z każdym dniem mimo motywacji otacza mnie szok.
Lecz dojdę do ostatniego piętra mojej wieży
Lecz być może teraz mi nikt w to nie uwierzy.

Dojdę do ostatniego zdania,
która tylko otwiera drogę do spełniania...
Marzeń i dróg wszelkich,
zamiarów oraz planów wielkich.


"Pisane nocą"

"Pisane nocą"

W cichą noc granatowoniebieską,
wdychając jej moc niewietrzną,
na trawie siedziałem wilgotnej
Miałem policzki od rosy i smutku mokre.

Sto tysięcy gwiazd patrzyło na mnie z góry,
nie było żadnej chmury.
Oddech mój każdy słyszałem,
i uderzenie tętnic, które wydawałem.

Za mną w ciemności, jękach i wyciu,
stał mój dom w ukryciu.
Cały zapachem przesiąkł tego błędu,
który popełniłem już, doprowadzając się do obłędu.

Ułożyłem plan,
Teraz tylko na okazję czekam.
Obłęd był pierwszym do grzechu krokiem,
ostatni będzię moim śmiertelnym wyrokiem.

Zapłakany w ciemnościach siedzę,
próbując posiąść wiedzę.
Gdy rodzi się dzień,
walczę z myślą by nie zabić jej.

By nie zabić nas,
By przywrócić ten czas,
By w gwiazdach się obudzić,
Bez krzyża życia się odrodzić.

By złapać życia oddech kolejny,
móc powiedzieć "na zawsze będziemy wierni"
"Już na zawsze kochać się bedziemy"
Tego właśnie chcemy...


"Druga szansa"

"Druga szansa"

Czasem życie jest rutyną.
Każdy z nas jedną szansę otrzymał.
Czasem przyspiesza nagle, serce uderza rytmicznie.
Twoje życie stacza się dynamicznie.

Czasem zostajesz  za życia skreślony.
Przez bliskich, przez dalekich uśmiercony.
A czasem nawet gdy bramy piekielne dotykasz,
życia swego nie chcesz za nic oddać.

Bijesz się o nie do tchu utraty,
jesteś zawzięty i uparty.
Do tego łaska nie opuszcza cię,
modlisz się do Boga, który jest w niebie.

Otrzymujesz drugie życie,
drugą szansę na bycie.
Nie zmarnuj takiej łaski,
Bóg wie kiedy czas na Jego drzwi i blaski.

Wiara i przyjaciele,
Z nimi przez życie podążaj śmielej.

----
           
      Wiersz napisany po operacji "Nadzieja" w Chile.


"Widziałem Kobietę"

"Widziałem Kobietę"

Widziałem Kobietę…
Pomiędzy Zachodem a Wschodem słońca,
Pomiędzy ciemnością przestrzeni
a światłem z kominka.

Widziałem kobietę…
leżała na łożu, w mojej Duszy.
Czekała na mnie? Była tu od zawsze?
Znikała to pojawiała się co chwila.

Widziałem Kobietę…
Czułem jej ciepło i zapach,
Wtargnęła do moich myśli,
by kusić, by szeptać,
by rozszarpać jak zdobycz a potem…
                                   wypluć…

Widziałem Kobietę…
lecz siedziałem spokojnie,
obserwowałem i walczyłem z pokusą.
Pot spływał mi po ciele a czas się wydłużał.

Widziałem Kobietę…
wytrwale kusiła i szukała klucza,
a ja obrony by tylko zeszła mi z oczu.
Trójco, Święci… dopomóżcie

Spuściłem wzrok….
straciłem czujność…
Poczułem…
                  Miłość


"Trzydziestu Trzech"

"Trzydziestu trzech"
W trzydziestu trzech...
Pojechaliście jak co dzień,
po pieniądze na chleb,
zjechaliście do piekła.

I tak jak co dzień pracowaliście
w trudzie i w mękach,
fizycznie, mechanicznie,
jak co dzień rutynowo…

Lecz nagle dachy waszego grobowca,
posypały wam się na głowy.
Łaska z nieba uratowała was,
przed najgorszym. Przed śmiercią bez ciał.

Siedemnaście dni byliście,
martwi dla społeczeństwa i
dla siebie samych.
Nikt nie wiedział co się stanie dalej.

Wasza wola ducha, „chilijska” moc,
uratowała was przed utratą zmysłów.
Walczyliście z diabłem i Bogiem o swoje dusze.
Udało wam się wygrać drugą szanse…

Z podziemnego grobowca,
powstaliście z martwych
by znów cieszyć się życiem
by znów wygrywać każdy dzień.

By krzyczeć z radości,
śmiać się, radować, oddychać,
czuć deszcz wiatr słońce i piach.
By poczuć miłość wam daną lub ją odnaleźć.

Chwała Wam za determinacje.
Chwała Wam za siły
Przez 70dni czuliście piekielny gorąco,
i zapach siarki… lecz ta droga jeszcze nie dla was...
                                     ... I oby nigdy nie była.


Nie zmarnujcie szansy,
Pokazujcie dalej idąc przez życie,
innym jak być, jak walczyć
jak nie zmarnować okazji.
---
                                                               

         Wiersz na cześć górników z Chile


"Wschody i Zachody Życia"

Przedstawiam wszystkim czytelnikom nowy post o tytule "Wschody i Zachody Życia"
Jest to mój pierwszy i na pewno nie ostatni "Tomik" koncepcyjny.

Składa się z 9 wierszy i opowiada historię od początku do końca...
Dlatego polecam czytać od pierwszej linijki "Narodzin" do ostatniej "Woli Istnienia"
Każdy z nich też jest osobną całością lecz jako calość prezentują jedną treść.

Przyznam się szczerze że było to dla mnie sporym wyzwaniem ale jestem dumny z tego co stworzyłem. Poszedłem krok dalej. ^^

Zapraszam do Czytania ;]
 
 
"Narodziny"

Początek życia,
jest pełen woli bycia.
Pełen nadziei i wiary,
Wszystko to odrzuca zmartwień bezmiary.

Ten czas wpuszcza nas w koło zamknięte pełne bram,
z którego nikt nie wyjdzie taki sam.
Wszyscy tu o siebie walczymy.
Wszyscy na Ziemi w Boga się bawimy.

Lecz pamiętaj człowieku świeży,
wszystko tu od siły woli zależy.
Nic nie jest przesądzone, żadne kroki.
Nawet te najgorsze, najsmutniejsze i ostatnie wyroki.

Oddychaj, oddychaj,
swoim sercem rytmy wybijaj...
Zacznij. Z płaczem...
Stań się kolejnym o życie graczem.

...

"Przez życie"

Autostrada mocy się pojawia,
gdy jedno życie w połowie a drugie się zjawia.
Gdy człowiek się rodzi,
utrata nadziei wam nie grozi.

Gdy twoje dni zaczynają się na świecie tym,
czujes się jak Bóg na świecie złym.
Troski nie dotyczą cię,
dorastasz by kimś stać się.

Stajesz się doskonalszy z dniem każdym,
stajesz się dla bliskich kimś ważnym.
Wola w tobie wielka.
Siła w tobie piękna.

Każdy dzień życia pochłaniasz.
Niczego nie odkładasz.
czasem nie doceniasz,
Czasem się nie zmieniasz.

Gdy wady się pojawiają,
ludzie kochać przestają.
Zostają tylko wierni,
starają się zmienić, lecz są bierni.

Życie się zaczyna zmieniać i dojrzewać wreszcie,
gdy do tego ducha i wolę zła treść dusi jeszcze,
załamuję się Wola istnienia.
Wszystko traci sens stworzenia.

Nie wiesz co począć.
Nie masz jak wypocząć.
Nie śpisz, martwisz się.
Dlaczego Bóg w tym rozdaniu ominął cię?

...

"Zachód Słońca"

Mrok przejmuje kontrolę nad dniem.
Wszystko spowija cień.
Zaczynasz się zataczać,
zaczynasz rozpaczać.

Czy to do końca zostanie już tak?
CZy coś sie zmieni? Czy coś pójdzie w spak?
Czy mam się poddać czy może nie?
Słońce zachodzi, rodzi się cień...

....

"Zachowaj nas Panie"

Czasem słysząc wyroki złe,
tracimy siły, burzymy się.
Kręcąc się w kółko, próbując przepędzić cień,
staramy się odnaleźć kolejny dzień.

Lecz czasem szala jest niesprawiedliwa dla nas, stara się nam odebrać czas.
Stara się odebrać nam cele, złamać nas.
Czasem mimo starań wszystkich wokół,
człowiek musi opóścić ziemie, odnaleźć długi spokój.

Wiara opuszcza bliskich.
Odchodzisz...
Niesprawiedliwie, za szybko,
w połowie dystansu, wszystkim jest przykro.

W takiej chwili czasu trzeba,
by pogodzić się, by uwierzyć, że idziesz do nieba.
Teraz pozostaje modlitwa. Czy coś się stanie?
Od nagłej i niespodziewanej śmieci zachowaj nas panie.

...

"Jezu ufam Tobie"

Kolanami dotykasz już ziemi,
wiesz że nie ominie cię kraina cieni.
Płaczesz w mroku zachodzącego Słońca twojego życia,
CZy może stać się coś co odmieni los mojego bycia?

Spoglądając na granatowe niebo spowite ciemnością,
Zaczynasz się zastanawiać nad swoją wartością.
Nagle, wśród gwiazd i mroków rozpętanych,
udaje ci się usłyszeć przekaz wyszeptany.

Nie! Krzyczy twoje ciało...Nie!
Umysł przyłącza do niego się.
Wiarę w Istnienie na wyżyny wynosi,
aż upadłego z popiołów wynosi.

Odzyskuje Wolę i siły mnogie,
teraz już zawsze...Jezu ufam Tobie.

...

"Sen"

Wyśniłem sen,
marzeniami pokryłem dnia cień.
Sen o Mocy, która się rodzi,
gdzy człowiek w smutku po szyję już brodzi.

Sen o nocy wiecznej odejściu,
i na błogi stan przejści.
Oto piękna się rodzi Moc,
dotyka wszystkie członki, już na zawsze zniknie noc.

...

"Wschód Słońca"

Autostrada Mocy,
dobiega do nas w nocy.
By w żyłach w płucach płynąć,
i nad ranem skrzydła Woli nam rozwinąć.

Dobiega, gdy nadziei nie ma już,
gdy wszystkie usmiechy obsypał kurz.
Gdy wyrok zapadł i opuścił cię już dawno twoj stróż,
a wszystko smutkiem zasiane, no cóż.

Otarcie się o śmierć, motywuje nas,
by walczyć. By wygrać czas.
Odradzamy się z popiołów, z krzykiem,
który jest nowych sił i chęci wynikiem.

Odzyskujemy coś straconego.
Jest to nowy początek wszystkiego.
Zmieniamy życie,
doceniamy każdą chwilę i bycie.

...

"Odrodzenie"

Coś umiera coś odchodzi,
w innym świecie coś się rodzi.
Tak to się dzieje,
nikt się nie śmieje.

Krąg życia zachowany,
Potok życzeń unormowany.

Ale czasem Wola jest silniejsza,
Wola życia, Wola Istnienia jest piekniejsza.
To uczucie przykrywa wszystkie pragnienia.
Czasem szala się przechyla, i życie nad śmiercią wygrywa.

...

"Wola Istnienia"

Kończy się noc życia,
Zaczyna się słoneczna Autostrada bycia.
Zaczyna się szczęście, oddychaj
i sercem swym rytmy wybijaj.

Krąg życia zachowany musi być.
Ktoś umrzeć musi by inny mógł żyć.
Lecz czasem Wola Istnienia,
przebija wszystkie pragnienia.

Wiara w siłe swoją,
jest jedyną armią twoją.
Gdy wszyscy opuszczą cię,
z Wolą wkroczysz w nowy dzień.

Od wschodu do zachodu życia i dnia ją posiadaj,
i na każde wyzwanie z uśmiechem odpowiadaj.

Proces twórczy rozpoczęty

Powoli dobiega końca przepisywanie wiersza z "wielkiej weny letniej i wiosennej" Jest wiele wierszy napisanych.. lecz czegoś im jeszcze brakuje ;p inne z kolei to tylko zarys pomysłu. Także z czasem pojawią się nowe. Kiedy to nastąpi? Zaglądajcie ;] Sam nie wiem.
Za jakiś czas odezwę się z nowu ;]

"Pozytywne lato"

"Pozytywne lato"

Słońce i jego wschody,
Latem powodują że czuję życia przygody.
Uśmiech wraca na mą twarz i czuję,
Do smutków nie wracam, nic nie opłakuję.

Biegam, odpoczywam, błogo czuję się,
a moje uśmiechy na świecie mnożą się.
Obserwuję świat wraca wiara i spokój jest,
jest cudownie oby trwało wiecznie, lecz czy to test?

Chmury w letnich wzorach witają mnie,
Często nawet przypominają mi kształty mego anioła się.
Nocne światła na niebie,
Jak wzory i świetliki wołają i grają do Ciebie.

Szanse są.
Na miłość na zdrowie na czas spędzony z Nią.
Odegramy się za ten czas utracony,
Niech chaos i trans,
będzie już skończony.

Wiem, że nic co piękne wiecznie nie trwa,
lecz może tym razem bardziej docenie co Bóg mi da?
Słońce i jego zachody,
powietrze,trasy i nieplanowane przygody...


"Chmura"


"Chmura"

Wisi nad miastem chmura...
Nie przegoni jej żadna wichura.
Chura granatowa, chmura ciężka,
z każdym dniem staje się większa.

Dotyka budynków, przesiąka ludzi,
wszystko to agonię budzi.
Zmartwień i smutków opary...
Stają się większe kataklizmu rozmiary...

Kataklizmu ludzkości,
który zrujnuuję życie w całej marnej okazałości.
Chmura obojętności...
Tworzona przez każdego członka luydzkości.

Chmura priorytety przysłoniła,
ludzie zapętleni w dniach, nie wiedzą co to wiara i siła.
Koniec staje się bliski.
Bezkres ogarnie tych wszystkich.....

"Zastanów się"

"Zastanów się"

Zastanów sie czasem nad swoim życiem...
Nad stresem, nad dniem, sekundą i byciem.
Czy dobrze zrobiłeś krok każdy...
Nawet ten naprawdę mało ważny.

Zastanów się...Nad swoja osobowością.
Nad miłością, przyszłością i rzeczywistością.
Nad śmiercią, nad kartką i nad piórem...
czy dobrze z niej korzystasz, czy zostaniesz tylko wiórem.

Pomyśl o myslach, o uczynkach zlych...
Również o chwilach dobrych.
Pomyśl czy dobrze się dzieje.
Czy i ty, a może cały swiat bez ciebie się śmieje.

Zastanów się nad każdym kilometrem przebytym,
Nad dniem Hańbą lub szcześciem okrytym.
Nad pieniądzem wydanym i rozdanym.
Czy można cię nazwać "Sprzedanym"

Zastanów się nad egoizmem, bratem i siostrą twą.
Czy możesz nazywać każdego z nich przyjacielem i przyyjaciółką swą?
Więc bracie...Zastanów się nad sobą tak jak i ja myśle co dzień,
By  to co ważne nie odpłynęło w mrok i cień


"Odlatują Ptaki"

"Odlatują Ptaki"

Odlatują Ptaki...
Ludzie znów czują się jak wraki.
Deszcze i zimno otacza mnie w ten czas,
Uczucie migreny uderza szybko i mocno jak głaz.

Każdy dzień krótszy się staje,
Odchodzi lato-modlitwa nic nie daje.
Znów szukanie szczęśliwego dnia i liczby swej,
by później dopadł cie pech w źle wykonanej pracy lub nauce Twej.

Oraganizm odmawia posłuczeństwa Tobie,
Wpadasz w pęd-wir o bogowie!
Nie widzisz chwil szczęśliwych, umykają Ci dni,
brak postoju, brak czasu by zamknać powieki.

Nagle, przystanek widzisz,
wcale się nie krzywisz.
Nadzieja się pojawia na koniec, właśnie taki...
A wtedy... Przlatują ptaki.


"Świadek Upadku"

"Świadek Upadku"

Brak poczucia winy się kłania,
Ten problem do myslenia mnie skłania.
Jestem świadkiem upadku czasów naszych,
A powodem jest głupota umysłów waszych.

Problemem Ignorancja,
Często zbyt duża tolerancja.
Umieramy,
Razem do końca się schylamy.


Słońce, powietrze czyste na Ziemi,
skończą się by zamienić ją w świat cieni.
Wszyscy w letargu śpicie,
problemów ważnych nie widzicie.

Zakręcaj wodę, wyłączaj światło,
by na tym świecie nasze życie nigdy nie zgasło.
Wykonuj i słuchaj poleceń...
Niech bedzie nas więcej i Więcej!!

Lecz człowieku, po zmroku gdy przyjdą kataklizmy,
Na sercu zostaną łzy i blizny.
Błagaj o szybka śmierć, nie przebaczenie.
Nie pomoże ci już wtedy żadne wybawienie...



"Promień Słońca"

"Promień Słońca"

Umarłem...
Swoje dni, marzenia i teraźniejszość podarłem.
Znów leże i wraz z zachodem opadam,
A moje obietnice i plany odchodzą w siną dal.

Odpłynęły tak daleko, że już ich nie odbuduje,
Więc mój umysł zdemotywowany stratę opłakuje.
Czy ta walka bedzie trwała jeszcze dwa lata czy rok cały?
Nie wiem, lecz widzę, że wiara i siła niewiele mi dały.

Śmierć kliniczną ogarnia mój byt i wolę całą
Czy ujrzę promień co wschód słońca dało?
Czy ujrzę nadzieję na nowe dni?
Znajdę kogoś kto pomoże mi?
...


"Piekło za życia"

"Piekło za życia"

A kiedy nadejdzie on,
gdy czuję już duszność jego woń.
Gdy pojawia się płomień,
tylko czuję jak przeszywa mnie jego promień.

Żar z nieba duszę mą wyrwał,
Demon do ponownego życia powstał.
Tańczy z duchami opętanych,
Krzyk i lament ścieka z ich ciał związanych.

Nie ma dokąd uciec,
nie ma gdzie się kryć.
Zniecierpliwieni będą o spokój się bić,
Cierpiący boleści zaczną wyć.

Jeżeli my do piekła nie zechcieliśmy dobrowolnie zejść,
to diabeł za przewinienia nasze musiał sam tu wejść.
By ściągnąć tych, którym się to należy,
żar trwa tak długo... czy Bogu na nich aż tak zależy?

Siła woli? Modlitwy? Czy pakty? Bóg? Poprawa życia?
Spowodują, że umarli duszą przywrócą nam umiar ciepła, lęku i wycia.


"Krajowy Brud"

"Krajowy Brud"
Wśród ludzi w kolejce stoję,
otacza nas wstręt i zamęt -bardzo się boję.
Czekam na peronie numer 5 na odjazd mój,
Lecz czuję tylko zapach Twój.

Wy, nieszczęśnicy.
Wy, bezwstydni rozpustnicy.
Swej drogi nie odnaleźliście...
A czasem nawet jej nie szukaliście...

Czerwień i smród goryczy was opisuje,
a wasz mózg sposobności do napicia się nowej wyszukuje.
Tłoczcie się na ziemi z nami,
a zmienić się często chcecie samymi błaganiami...

...o pieniądze by wydać na procenty mimo słoty...
Dalej ludzie, do roboty!!
Ziemia dla leniwych nie jest dobra,
Lecz w końcu zapłata przyjdzie godna...



"Życiowy Krąg"


"Życiowy Krąg"

Nadjechał smutnym torem pociąg,
odjechał wesołym, zatoczył krąg.
Inny to o wschodzie radość w sercu miał,
o zachodzie mur mu ją odebrał.

Mur spraw, mur ludzi,
zachód dla niego smutny, mimo że się trudzi.
Jakie te koła życia różne bywają,
czasy trudne lub łatwe się stają.

Sam krążę, szukam drogi,
raz ma przyszłość jest wesołą a raz trudniejsze są wymogi.
Lecz dalej w to wchodzę,
bo wiem, że Ona mi pomoże.

Lecz czy każdy pociąg ma swój przystanek końcowy?
Taki dzięki któremu nie będzie stracony?
Że uda mu się wyzwolić ze strachu rąk.
By szczęśliwy zatoczyć życiowy krąg?


"Nadzieja na Lato"


"Nadzieja na lato"

Deszcze.. słota...
wszędzie woda, pełno błota.
Każdy płacze, coś mamrota,
"Zostaliśmy potraktowani jak hołota"

Co się stało?
Czy nam się to należało?
Dobytek stracony,
każdy uniesamodzielniony...

Co dalej będzie Tato?
Czy pojawi się to nasze Lato?
Które postawi nas na nogi?
Kto oddali nasze trwogi?

Co pozwoli wyciągnąć wnioski,
by w przyszłości nie mieć takiej troski.
Więc Tato, przywróć lato.
By pomogło to ustawić się nowym życiowym kartom.


"Drogowskazy wywalczone..."

"Drogowskazy wywalczone..."

Czas nieubłaganie pędzi - go nie zatrzymamy.
Przyszłość to niewiadoma wielka - jej nie znamy.
Opadam w puch smutków,
czuję się jak jeden z tych wyrzutków...

którzy nie mają celu w życiu,
oddaleni są i żyją w ukryciu.
W ukryciu żalu,
w sercu brak wymiaru.

Brak spojrzenia w ostrości,
na przyszłość w nieskończoności.
Brak dojrzenia celu, każdego
nawet takiego najmniejszego.

Wiara w człowieka porzucona,
chwała i chwila szczęśliwa oddalona.
Lecz walcz ze mną każdego razu,
gdy będziesz szukał drogowskazu.

Gdy będziesz na rozstaju dróg,
wiedz że nie czas na boga próg.
Zawsze wracaj i na świt czekaj,
a gdy będzie okazja nigdy nie zwlekaj.


„Przekaz i apel”

Przekaz i apel”
A teraz przyszedł deszcz i zimno wielkie,
nic co było, nie będzie już tak piękne.
Nikt nie zrozumie że było to tylko potknięcie…
potknięcie, które stało się wytknięciem,

Długi czas walczyłem,
byłem pewien, że się wybroniłem.
Lecz zabrakł mi krok nawet pół,
odebrano mi resztki tchu.

Zwycięstwo z ręki wygarnięte.
Przekleństwa wykrzyknięte.
Obietnice przekłamane,
Wszystkie karty są rozdane.

Jaki morał jest z tego?
Zawsze walcz, mimo wszystkiego.
Zawsze zabezpiecz swe oceny,
do ostatniej twej wyceny.

Walcz nim przyjdzie ciepło,
bo cię złapie niechęć i piekło.
nie szukaj wymówek i pretekstów małych.
By nie spędzić nad książkami godzin całych.

Dla siebie się ucz,
to potęgi twojej klucz.
Dla siebie walcz i staraj się,
by ambicje nie poszły w cień.

Nie słuchaj tych co nie rozumieją tego,
jaki trud włożyłeś oraz odrobinę serca swojego.
W to co zyskałeś w te doświadczenia i hart,
pamiętaj że z każdą sekundą jesteś więcej wart.


"W ostateczności..."

"W ostateczności..."

"Ludzie słyszą to co chcą usłyszeć."
Czasem chce wykrzyczeć.
Pomagam, zawsze się starałem,
lecz dziś nic nie dostałem gdy potrzebowałem.
Gdy sytuacja stała się zła,
Pojawiły się osoby, których pomoc wiele mi dała.
Więc dziękuję za ten gest miły,
moje myśli ciepło teraz będą tliły...


„Demotywacja i Anioł”

„Demotywacja i Anioł”

W świecie moich czterech ścian

Mój duch przewraca się tu i tam.
Podsycany, to znów zniechęcany sam
Klęczę i w głowie mętlik mam
Brak nadziei dusi mnie głęboko
Lecz Anioł zawsze wyciąga mnie Wysoko...


"Normalność w naszej rzeczywistości"

"Normalność w naszej rzeczywistości"

Normalny jestem, nic nie przewidzę...
Jasno lub ciemno sekundy czasu widzę
Raz wiem, wiele razy wiem niewiele...
...nasz Świat zatacza się i gubi coraz śmielej.


Witam

Witam serdecznie na moim... hmm Blogu? Szczerze mówiąc nie nazwał bym tego miejsca w ten sposób. Witam w... "Świątyni przemyśleń".
Od dość dawna tworzę własną poezję, chociaż wiem że nie jest ona na wielkim poziomie. Staram się przekazać treści, moje przemyślenia czasem jakiś przekaz w rymach i wersach.
Trochę się ich nazbierało dlatego postanowiłem stworzyć miejsce, gdzie mógłbym je umieścić, a osoby zainteresowane mogłyby je przeczytać i zostawić lub wgłębić się w przekaz i wyciągnąć coś z tych "niby" prostych wersów i rymów.